Stefan Pastuszewski „On”, Instytut Wydawniczy ŚWIADECTWO, Bydgoszcz 2014, str. 63

Kategoria: port literacki Utworzono: piątek, 31 październik 2014 Opublikowano: piątek, 31 październik 2014


Agnieszka Narloch

HIC ET NUNC

Tom zatytułowany On rozpoczyna opowiadanie „Niesprawiedliwość”, w którym Stefan Pastuszewski posłużył się dość skomplikowaną perspektywą narratora. Rozmowa między trojgiem dojrzałych mężczyzn, dla których raczej „[j]edyną wartością życia jest chwila” (s. 7), nabiera tu metafizycznego znaczenia. Jest też wyrazem krytycznego ustosunkowania się pisarza do paradoksalnego podążania za modą, znajdującego wyraz m.in. w noszeniu aparatu ortodontycznego przez osobę w starszym wieku.

Już w tym tekście pojawia się postać adwokata, który dotrzymuje nam potem towarzystwa w całym zbiorze. To głównie on wprowadza do niego tak refleksyjny nastrój, bo „[…] ludzie, szczególnie ci młodsi, byli dla niego nośnikami bezsensu i niesprawiedliwości” (s. 9).

Równie przygnębiający obraz polskiej rzeczywistości pojawia się „W tym kraju”, gdzie „ […] rządzą szlachetni biedni” (s. 16). Jej tragikomiczny zarys zawiera też „Ich praca”, podczas której pracownicy Zarządu Dróg Miejskich i Komunikacji Publicznej usilnie szukają powodów do wystawienia mandatu. W „Nic tam” autor zaprezentował dość zajmującą myśl w stosunku do jałowej treści opowiadania: „Człowiek myśli jedynie o gęstym, soczystym, pełnym towarów i usług hic et nunc” (s. 21).

Najbardziej interesującym tekstem jest jednak „Nikodem Dyzma w Telimenie”, gdzie rzekomy wujek Tolek zauważył u siebie „[…] prawniczą skłonność do poprawiania – mówiąc oględnie – rzeczywistości” (s. 42). Pastuszewski opatrzył ciekawą nazwą restaurację, znaną w mieście z najlepszych, jak i tanich styp: „W końcu jakąś dbałość w tym rozwichrzonym świecie o coś trzeba wykazywać. Jeśli nie o ludzi, to o pieniądze” (s. 43). Zostali tu ponadto sportretowani małżonkowie – Halinka i jej otyły mąż, którzy nawet tego dnia nie byli sobie wierni. Krytyczne wobec instancji kobiety jest też opowiadanie „Tu”, w którym ona „[z]aczęła od niego odchodzić. Najpierw w kolorowe gazety, potem w telewizor, w internet (kupił jej, bo chciała się nauczyć), wreszcie w koty” (s. 11). Także w „Chodź” kobieta jest źródłem wszelkiego zła, gdyż on „[…] dla niej, a właściwie przez nią zakończył swą życiową karierę na pozycji adwokata, prowincjonalnego adwokaciny […]” (s. 53).

Kobieta, a w szczególności jej wpływ na dalsze życie emocjonalne syna, jest jeszcze przedmiotem opowiadania „Pięciu do brydża”. Pierwszy z graczy miał tu skłonność do starszych kobiet, dlatego „[…] ożenił się z niewiastą starszą o lat dwadzieścia i kiedy ta zwiędła już całkowicie, to pozwalała mu wychodzić (póki jeszcze mógł) na dziewczynki […]” (s. 17). Z kolei drugi z nich znalazł „swoją żonę-mamuśkę” (s. 17) w Zakopanem, trzeci odkrył enklawę w alkoholu, kolejny zaczął się doskonalić w modzie, a ostatni „[…] jakby matki zupełnie nie miał […]” (s. 20).

Pisarz przedstawia ciekawy pogląd w „Tata, tata…” – jego protagonista chciałby przenieść się w czasie do młodej żony i do małych dzieci, u których generalnie „[k]ochał przede wszystkim to ich naturalne spontaniczne, wychylenie się ku niemu, bo człowiek w zasadzie nigdy nie kocha ot, tak z siebie, tylko z jakiegoś powodu, głównie oczywiście związanego ze sobą” (s. 37). Dość niefortunne analizy zawiera zaś „Moment” wraz z przeświadczeniem bohatera o tym, „[…] że Pan Bóg o nim zapomniał” (s. 49). Także „Ten drugi” jest przepełniony męczącymi komentarzami na temat kierunku, w jakim podąża świat. Jednak najbardziej pesymistycznym tekstem jest „Szczęśliwy z powodu czapki”, który za zapomniane nakrycie głowy „[m]iał też jakby pretensje do Bogarodzicy Przeczystej […]” (s. 57).

Pastuszewski od początku tomu On wyprowadza czytelnika na bezdroża nieautentyczności poprzez mylącą zmianę perspektywy narratora. Tym samym uzurpuje sobie wobec niego pewne roszczenia, choć de facto dopiero od połowy książki rozkwita intelektualna przyjemność z jej lektury. Co prawda przypomina ona przeczesywanie jakiegoś trudnego terenu – jest ciężko, ale suma summarum dość ciekawie. I te myśli napotkane po drodze, do których potem często się powraca, zapadają gdzieś głęboko w pamięć. Choć zbiór sam w sobie traktuje o sprawach ogólnych – materializmie, przemijaniu i starości. Nawet rzadko pojawiają się tu imiona, a jedynie pewne ogólne określenia jednostek.

Należy podkreślić, że całość jest opatrzona trafną oprawą plastyczną w wykonaniu Marka Chaczyka. Niestety, załączone „Opinie” alias omówienia powieści Dziś i zbioru Z Bogiem Pastuszewskiego są tu najzupełniej zbędne. I szkoda też, że ze zbioru wionie taką melancholią, pesymizmem i (o zgrozo!) jadem wobec kobiet. Jednak te cechy warto potraktować raczej jako wyznaczniki omówionej prozy, bo nie umniejszają one jej refleksyjnej rangi.

Stefan Pastuszewski „On”, Instytut Wydawniczy ŚWIADECTWO, Bydgoszcz 2014, str. 63

Agnieszka Narloch



Przeczytaj też w "porcie literackim" recenzję prozatorskiego tomu Proboszcz (2005) S. Pastuszewskiego pióra Wandy Skalskiej