Wstręt czyli pocieszenie

Kategoria: felietony Utworzono: piątek, 08 luty 2013 Opublikowano: piątek, 08 luty 2013


Anatol Ulman

  Podczas wyjątkowo ohydnej masakry, do której doszło w Nevesinie, ustaszowska milicja złapała 173 Serbów. Posługując się młotami, kilofami, kolbami karabinów i nożami, okaleczali ofiary i odcinali im uszy, nosy, genitalia i palce. Wydłubywali nieszczęsnym oczy, wyrywali włosy, brody i brwi a następnie wpychali im je do ust. Ustasze ścinali mężczyznom głowy, a ich żonom lub siostrom odcinali  piersi. Innych torturowali na oczach ich rodzin, póki nie umarli. Kiedy mały chłopiec błagał o wodę, strzelono mu w głowę. ( s. 96).
  Całe opracowanie jest rzetelnym, autentyczny opracowaniem dotyczącym setek zbrodni wojennych dokonanych przez ich entuzjastów z własnej woli, za to z ogromnym zaangażowaniem i wielokrotnie z olbrzymią okrutną oraz ohydną pomysłowością. Mapa nikczemności obejmuje całą Europę

pod panowaniem niemieckim, więc w czasie drugiej wojny. Haniebne czyny bohaterów, tak są obecnie określani i czczeni w wielu krajach, stanowią dumę różnych nacjonalistów a portrety zabójców haftowane na sztandarach kombatantów oraz wielbicieli. Pachną słodko zwietrzałą krwią ofiar z reguły bezbronnych.
  Książka nie jest niezwykła, jeśli idzie o wzbogacenie archiwum zbrodni hitlerowskich, wspieranych przez cały pracowity i posłuszny niemiecki naród. Jej inność polega na tym, że opisane są w niej zbrodnie nasze, wspomagające Hitlera i płynące z reguły z inicjatywy narodowców z różnych nie tylko podbitych przez Wehrmacht krajów. Taki narodowy wkład we wspólne solidarne dzieło Nowej Europy.

  Książkę wyniuchałem po jadowitym, eleganckim smrodzie zdarzeń, jakie opisuje. Z jednej bowiem strony przedstawia idee według ich wyznawców szlachetne i najbardziej słuszne, z drugiej wonieje najokropniejszymi zbrodniami, jakich dopuszcza się człowiek wobec swego gatunku. Nabyłem ją specjalnie, z rozmysłem, kiedy pojąłem, że pisze się w niej o eksterminacji, w prawdzie również ogólnie znanej, ale jakby ogólnie wyciszonej, a nawet przemalowywanej ideowo na zupełnie inną, bo bohaterską i godną uznania poszczególnych, zainteresowanych takim wyrzynaniem bohaterskich narodów. Słowem opracowanie wylicza i dokumentuje znane na ogół (pobieżnie) ludobójstwo hitlerowskiego nazizmu lecz głównie mord dokonany dobrowolnie pozostałych Europejczyków. No może przede wszystkim na Żydach, choć również wszystkich innych.

  Byłem właśnie w fatalnym nastroju fizycznym i psychicznym. Zdiagnozowano mi właśnie raka, który przeżarł krtań i gotował do uduszenia mojego bytu fizycznego. Wbrew ogólnym sądom i przypuszczeniom, nie opanował mnie ani lęk ani paraliż, że oto już koniec.
 No, wsiąkałem w niebyt. W nicości rozpływałem się, co za słodka myśl, w ojcu i matce, którym wreszcie okażę wdzięczność, przemieszam się miłośnie z przyjaciółmi, co mnie zdążyli uprzedzić w opuszczaniu życia.
  Powaliła mnie potworna choroba, która aż dyszała w szybkim, pewnym siebie wściekłym biegu do ostatecznego celu. Taka sytuacja gwałtowna, mętna z przyczyny tumanienia mózgu, czyni nieuniknionymi określone spekulacje.
  Miałem uzasadniony powód, by przede wszystkim dokładnie rozważyć, czy powinienem mocno żałować, że będąc wkrótce ostatecznie unicestwionym, przestanę być członkiem społeczności ludzkiej w każdym względzie.
  Gdyby nie moi najbliżsi, oni, których kocham bardziej, niż niezdarnie potrafiłem okazywać (umiałem za to beztrosko oraz bezmyślnie sprawiać ból), zerwania z  pozostałymi nie odczuwałem jako bolesne. Nie żałowałem ich ani świata, jaki stworzyli. Raczej wstydzę się, że byłem człowiekiem.

  Ludzkość, moim zdaniem, stworzyła tylko jedną  cywilizację, mianowicie śmierci, a najbardziej zajadli jej ideolodzy z fanatyczną obłudą oskarżają oczywiście o jej budowę niewinne i ogłupiałe ofiary. Hipokryzja tragicznej obłudy sięgająca otchłani komizmu. Dowodzi tego również moje życiowe doświadczenie (ludzkość zafundowała w dzieciństwie mojemu pokoleniu wszelkie ohydne doświadczenia wojny) a także tysiące lektur o tym permanentnym w zasadzie procesie. W tym właśnie stanie ducha i ciała przez przypadek chaosu wpadło mi na ostatek w łapy dzieło stanowiące jakby syntezę odrażającego tematu: potężna rozprawa  Christophera Hale Kaci Hitlera. Brudny sekret Europy. Ta starannie napisana precyzyjnym  językiem książka w oparciu o autentyczne dokumenty dowodzi niezbicie, że idea zbrodni rasowej była i jest ludziom zawsze bliska i miła. Nie tylko akurat faszystom. Dlatego w hitlerowskim mordzie na Żydach i  ludziach z nimi przebiegle a chorobliwie kojarzonych wzięła udział cała Europa: narody germańskie, bałtyckie, słowiańskie, romańskie oraz muzułmańskie. Wielu ochoczo, z krwawej woli własnej, upojonych zadawaniem cierpienia i śmierci. Zawsze pod hasłami narodowymi, takimi ładnymi, nieodmiennie zbrodniczymi.

  Mimo że Hitler kategorycznie i konsekwentnie do końca odmawiał podbitym przez siebie nacjom prawa do jakiekolwiek politycznego o sobie stanowienia (mieli w końcu zginąć lub zostać zgermanizowani więc wejść w skład Wielkiej Rzeszy), to oni, wściekli nacjonaliści wielu narodowości wsparli Führera wybitnie, tworząc różne służalcze formacje do wybijania Żydów i uznanych za przeciwników reżimu pseudo wrogów postępu. Łotysze i Litwini, Chorwaci, Francuzi, Ukraińcy, Duńczycy, Hiszpanie oraz inni dobrowolnie oraz entuzjastycznie potworzyli różne formacje do mordowania przeciwników faszyzmu, w tym niemowląt, kobiet i starców. Osławiły się zwłaszcza międzynarodowe dywizje Waffen SS. Do tych kacich, hienich i szakalich posług zgłosili się dorodni młodzi ludzie, w tym między innymi wysoko kształceni, pod obłudnym hasłem walki z bolszewizmem. Członkowie zbrodniczych antyludzkich dobrowolnych sił zbrojnych na usługach Niemców to potężna armia jednego miliona bezwzględnych zabójców. Tu i ówdzie, a to coraz szerzej, potomkowie zbrodniarzy stawiają obecnie bandytom, swym ojcom i dziadom pomniki i czczą jak bohaterów. Żarzy się pod nimi i co chwila rozpala chroniczna idea ludobójstwa pod wszelkim pozorem.
  Czy miałem żałować takiego świata?

  Półprzytomnymi czy wpatrzony tygodniami w ciemne sufity szpitali oczyma duszy widziałem na nich te fakty niezmiernie wyraźnie jak na ekranie historii. Z tej przyczyny rodził się, wzrastał i rósł we mnie do ludzi, współplemieńców dławiący wstręt. Najprawdopodobniej takie było nieuświadomione całkowicie pragnienie całej mojej świadomości odrzucającej tkliwiącą we mnie tkwiącą właściwość człowieka, jaką jest pragnienie zabijania innych i zadawania cierpienia. Kiedy zdałem sobie z tego sprawę, poczułem się zadowolony: oto sam świat mocno skłaniał  mnie do braku żalu, że odchodzę z ponurego padołu, z plugawej ziemi przelewania ludzkiej juchy bez uzasadnienia. Dlatego hodowałem w sobie ten trujący jadowity grzyb nadchodzącej śmierci, która stanowiła także koniec wstydu i wstrętu do siebie oraz innych. Przede wszystkim zaś znikał żal, że nigdy już świata nie będę żałował. Jego nietrwałe piękno nie jest żadną dobrą ceną za ukryte od spodem gnijące właściwości.

  Przypadek chaosu, jakim rządzi się natura w sprawił jednak, że, jak dotąd, moja kuracja toczy się pomyślnie: laryngektomia całkowita pomyślna (co oznacza żem niemowa), radioterapia zakończona, tylko wstręt się czai, bo przecież my ludzie wewnętrznie nie zmieniamy się. Zatem formalnie zdrowieję.

  Do urody książki należy straszna fotografia na stronie tytułowej: przedstawia ona esesmana przypominającego czarnego Godzillę: potężnie uzbrojonego w karabiny potwora do zabijania ludzi. Trudno zgadnąć, czy to Bałt, czy rosły Hiszpan, czarniawy Francuz, Słowak, Walon. W  każdym razie jeden z nas.

  Anatol Ulman