Białowieża – 20 lat później

Kategoria: eseje i szkice Utworzono: wtorek, 08 październik 2013 Opublikowano: wtorek, 08 październik 2013 Drukuj E-mail


Janusz Korbel

Wielowiekowa historia Puszczy i zmieniające się formy jej użytkowania i postrzegania nawarstwiły się w postaci różnych, często  przeciwstawnych poglądów na jej funkcję. Wynika to z różnic kulturowych, niedostatków w edukacji a najczęściej po prostu z sprzeczności interesów i relacji między grupami tychże. Jest tak wszędzie, gdzie człowiek żył i korzystał z przyrody, a zmieniający się szybko świat zburzył dotychczasową hierarchię wartości.

Adam pochodzi z Podlasia, studiuje biologię. Jest pracownikiem pomocy społecznej, w wolnych chwilach przyjeżdża z Białegostoku do Puszczy. Angażuje się w działania zmierzające do jej lepszej ochrony. Zainteresowały go szczególnie rzadkie, z czerwonej listy gatunków chronionych porosty i owady związane ze starymi drzewami. Postanawia poszukiwać ich w Puszczy i zgłaszać miejsca występowania, by tworzyć tam miejscowe strefy ochrony. Projekt finansuje organizacja z Finlandii. Kiedy wspólnie z dwoma jej przedstawicielami jadą drogą leśną zatrzymuje ich inny samochód a jego kierowca krzyczy do Adama: „Co ty k.... myślisz, że będziesz tu poruszał się po lesie jak po swoim? Jak cię kiedyś samego spotkamy to będziemy topić w tym bagnie!”.

Nie wszyscy są zadowoleni z obecności przyrodników w lesie. Jakiś czas później Adam po powrocie z lasu znajduje swoje auto z przebitymi oponami i porysowaną karoserią. Innym razem, jadąc z grupą wolontariuszy na poszukiwanie porostów zostają zablokowani przez samochód terenowy, którego kierowca wzywa policję i wkrótce przyjeżdżają dwa policyjne samochody i .. policjanci przeszukują auto Adama w poszukiwaniu czegoś, co zdaniem policji mogło stanowić zagrożenie. Podobno kierowca terenówki zgłosił, że w samochodzie „podejrzanego” są środki służące do elektronicznego odstraszania jeleni (!), żeby myśliwi nie mogli na nie polować. Faktycznie, grupa miłośników przyrody od kilku jesieni przyjeżdża w okresie rykowiska realizując projekt rykowiska jako oferty turystycznej dla ciekawych dzikiej przyrody. Swoją obecnością przeszkadzając w polowaniach. Nocą nieznani sprawcy w kominiarkach podrzucili do ich obozu wieniec z napisem „ostatnie pożegnanie”. Ale las jest dla wszystkich, nie tylko dla myśliwych. Tak orzekł sąd w spektakularnej sprawie wytoczonej przez leśników licealiście z Hajnówki, który w wolnych chwilach jechał rowerem do lasu z lornetką oglądać ptaki. Miał pecha, bo wypłoszył jelenia dewizowemu myśliwemu. O tej sprawie powstał popularny wśród internautów reportaż telewizyjny „Obserwuję sobie ptaszki” (http://www.tvp.pl/bialystok/reportaz/bialostocka-szkola-reportazu/wideo/obserwuje-sobie-ptaszki/5760194). 

Nuria przyjechała do Polski w latach 90. przyciągnięta sławą ostatniego lasu europejskiego. Zafascynowana jego pięknem, podziwiając naturalne procesy przyrodnicze zwróciła uwagę, że podobnie jak martwe drzewa odgrywają zasadniczą rolę w życiu leśnego ekosystemu musi być i z martwymi zwierzętami. Postanowiła to zbadać. Przez kolejne lata obserwuje kto się żywi padliną w Puszczy Białowieskiej. Staje się niedościgłą tropicielką. W 2004 roku broni pracę doktorską zatytułowaną „Rola padliny w społeczności drapieżników Puszczy Białowieskiej”. Zostaje adiunktem w Instytucie Ochrony Przyrody Polskiej Akademii Nauk w Krakowie i chociaż teraz bada głównie życie niedźwiedzi, to nadal prowadzi badania w Puszczy Białowieskiej, gdzie mieszka w niewielkiej wsi ze swoim mężem, znanym dziennikarzem przyrodniczym Adamem Wajrakiem.
Kiedyś, gdy Adam był w obozie nad Rospudą, której cennej przyrody bronili przed niewłaściwie wytyczoną szosą ekolodzy, ktoś wybił okno w domu Nurii. W jej obronie stanął sąsiad i doszło do rękoczynów zakończonych szpitalem i procesem sądowym. Najnowszym projektem naukowym Nurii było badanie genetyczne kruków w Puszczy na podstawie materiału pobranego z ich odchodów. Zimą 2012/2013 zauważyła w lesie duże skupisko kruków. Kiedy przyszła na miejsce natrafiła na ślady krwi i polowania, jednak bez ofiary. Polowali myśliwi, bo w Puszczy mają miejsce polowania. Ale to był rezerwat przyrody, gdzie polować nie wolno. Nuria określiła czas polowania, gatunek i wiek zwierzęcia na podstawie śladów. Nie miała wątpliwości, że naruszono prawo. Następnego dnia zgłosiła sprawę na policji. Na wizję lokalną z udziałem myśliwego nie została poproszona, o opinię poproszono innego naukowca – myśliwego.

Co roku w parku zabija się kilka wyselekcjonowanych, chorych żubrów. Ich mięso trafia do badań w instytucjach naukowych. Tego roku Nuria poprosiła o patrochy zabitego żubra, by zostawić je w lesie jako przynętę dla badanych kruków. Otrzymała je legalnie od służb BPN. O swoim projekcie poinformowała Regionalną Dyrekcję Ochrony Środowiska w Białymstoku. Jakie było jej zdziwienie, kiedy wkrótce otrzymała stamtąd pismo grożące jej prokuraturą za „bezprawne przetrzymywanie gatunku chronionego”, o czym poinformowano także wszystkie nadleśnictwa puszczańskie. Badaczka stała się potencjalnym, a może rzeczywistym przestępcą o czym z kolei poinformowano odpowiednie służby leśne. A tymczasem "Kurier Poranny" z Białegostoku w maju tego samego roku donosi: Motywem przewodnim tegorocznej Nocy Restauracji jest odczarowanie regionalnych składników. W Białymstoku składnikami dań będą produkty pochodzące z Suwalszczyzny, Puszczy Białowieskiej i podlaskiego rolnictwa. Będą to zarówno owoce lasu, świeże ryby słodkowodne, jak i unikatowe na skalę światową mięso z żubra. I jak tu nie zapytać, czy służby środowiska zajęły się już restauratorami, którzy nie tylko bezprawnie przetrzymują gatunek chroniony ale jeszcze robią z niego kotlety?    
Nuria jest Hiszpanką, jej nazwisko – Selva – po polsku znaczy Puszcza.

Wzdłuż drogi z Hajnówki do Białowieży, w okresie tzw. długiego weekendu, ktoś porozstawiał drogowskazy i porozwieszał transparenty. Napisy na nich umieszczone bulwersowały turystów: „Las chce żyć!”, „Zdrowy las a nie zgniły park!”, „Sabotaż!”, „Ekoterroryzm!” Autorzy tej manifestacji chcieli pokazać ludziom, że w rezerwacie przyrody, jaki jest po obu stronach drogi do Białowieży „marnuje się” mnóstwo drewna. Chodzi o wycięte, martwe drzewa, które mogły zagrażać kierowcom, a które – zgodnie z wytycznymi dyrekcji środowiska pozostawiono w lesie, by dały środowisko życia dla wielu gatunków chronionych w tym rezerwacie. Park narodowy dla autorów tych haseł jest symbolem zgnilizny, a zdrowy las to las, w którym drzewa się wycina.
Minęło 20 lat od początku kampanii zmierzającej do objęcia całej Puszczy parkiem narodowym, a nadal trwa spór między wizją lasu, w którym człowiek wycina stare drzewa, sadzi nowe i nie pozwala, żeby drewno „się marnowało”, a wizją dużego parku narodowego, którego celem jest ochrona naturalnych procesów przyrodniczych. Być może jest to w istocie bardzo głęboki dylemat/spór całej naszej cywilizacji? Jeżeli las pierwotny przynosi odpowiedzi na jeszcze nawet nie postawione pytania, to Puszcza odzwierciedla też problemy, które wymagają postawienia pytań. Jesienią 2013 roku wójt gminy puszczańskiej zakończyła swoje wystąpienie w klubie sejmowym RP apelem, by... zamknąć w Polsce parki narodowe. Cóż, - parki narodowe – jak pisze Noami Klein – są ostatnimi na świecie obszarami wyłączonymi z marketingu i wolnego rynku. Są nie na sprzedaż, więc są solą w oku przekupniów. 

Janusz Korbel

(Fragment przygotowywanej książki Przewodnik osobisty po Puszczy i okolicach)